Po trzech tygodniach spędzonych w Wietnamie i przejechaniu po nim 1200 kilometrów wiem jedno – jeśli Wietnam to tylko na motocyklu! Każdy przejechany kilometr to dziesiątki westchnień. Z zachwytu, podziwu, zdziwienia, zaskoczenia, a czasami nawet strachu. I nie jest to w żadnym razie przesada. Przepiękne widoki, wyłaniające się zza zakrętu góry, kierowcy skuterów wiozący telewizory LCD, krowy idące w poprzek drogi, ogromne ciężarówki wyprzedzające na trzeciego (w górach!!!), to wszystko to wietnamska codzienność, którą można poczuć poruszając się jak rodowity Wietnamczyk – na dwóch kółkach. To co mnie najbardziej urzekło to taka swoista dzikość tamtych dróg.
U nas wszystko zasłaniają dziesiątki znaków, nakazów, zakazów, ograniczeń. Jadąc trzeba cały czas pamiętać o przepisach, uważać, żeby nie jechać za szybko, przy prawej krawędzi, parkować w wyznaczonych miejscach, itp., itd. Tam nikt nie robi problemu z jazdy bez kasku (przecież to tylko i wyłącznie nasze ryzyko), nikt nie wlepia mandatu za parkowanie na rondzie (przecież rondo jest duże i wszyscy się zmieszczą), nikt nie czepia się za jazdę 4 osób na skuterze. Z drugiej strony nikt też się nigdzie nie spieszy, nawet kiedy sytuacja jest dosyć niebezpieczna, np. wyprzedzają się trzy ciężarówki, to żadna z nich nie jedzie szybciej niż 50 km/h.
Teraz, żeby zobrazować jak wyglądała nasza podróż kilka zdjęć. Na początek nasze „motorki” o wdzięcznych nazwach Kitafu Deluxe Sport i Espero Deluxe Sport.
Ten sport na końcu był trochę na wyrost bo miały tylko 110 cm pojemności (swoją drogą dziwna pojemność, do wyboru mieliśmy jeszcze 100 i 120 cm sześciennych). Deluxe też nie były, zwłaszcza niebieski, w którym cały czas opadało lusterko. Mimo tych wszystkich wad pokochaliśmy je na tyle, że po powrocie zacząłem szukać takich na allegro ;)
A to trasa, którą jechaliśmy. Zaczęliśmy i skończyliśmy w Hanoi, łącznie około 1200 kilometrów:
Poniżej kilka przykładów jak wyglądają drogi poza miastem (chcę tam wrócić!!!):
I kilka zdjęć tego co możemy zobaczyć w czasie jazdy:
Ładne widoki to jedno, inna rzecz to jak jechać i nie zginąć na drodze. W Polsce mamy zarejestrowanych około 800 tysięcy skuterów i motocykli. W Wietnamie (jeśli wierzyć Internetowi) jest ich ponad 45 milionów, czyli kilkadziesiąt razy więcej. I widać to na każdym kroku, poruszając się po większych miastach miałem wrażenie, że na skuterach jeżdżą wszyscy, od dzieci w wieku szkolnym po staruszków, którzy ledwo chodzili.
Niestety ma to swoje złe strony. Wietnamczycy nie potrafią jeździć. Może inaczej, Wietnamczycy nie mają wyobraźni. Wyprzedzanie na zakręcie (często na trzeciego), skręt z prawego pasa w lewo, pisanie smsów jadąc skuterem, wyprzedzanie tylko po to, żeby zaraz zahamować i gdzieś skręcić to niestety norma.
Skutkiem takiego braku wyobraźni był wypadek, w którym uczestniczyła moja dziewczyna. Kierowca skutera wjechał na ruchliwą drogę, przecinając ją w poprzek i uderzył w motocykl Pauli. Skończyło się na uszkodzonym motocyklu, wizycie w szpitalu (opiszę to dokładnie w osobnym wpisie), rozmowach z policją, urzędem imigracyjnym itp., itd.
Na drogach panują dwie zasady:
- Rozmiar ma znaczenie, co oznacza, że pierwszeństwo mają autobusy i ciężarówki, później samochody, skutery i na końcu plankton czyli piesi.
- Większy pojazd musi wyprzedzić mniejszy.
Znajomość tych dwóch zasad pozwala przeżyć na drodze. Jadąc motocyklem i widząc włączający się do ruchu samochód możemy być pewni, że kierowca nawet nie sprawdzi czy na drodze jedzie coś innego. Gdy jedzie za nami osobówka na pewno będzie chciała nas wyprzedzić, nawet jeśli jedzie z tą samą prędkością. I tak w kółko…
Kolejna rzecz to trąbienie, trąbią wszyscy, wszędzie i na wszystkich. Nie jest to jednak takie „nasze” trąbienie w ostateczności. Tam klaksonu używa się:
- ostrzegawczo, dwa krótkie piknięcia przed zakrętem, żeby powiedzieć „jestem tu! nie wyprzedzaj na trzeciego”,
- informacyjnie, krótkie, pojedyncze trąbnięcia przy wyprzedzaniu „uważaj, wyprzedzam z prawej, nie mam świateł, wiozę worek ziemniaków (ryżu)”,
- w panice, długie, przeraźliwe trąbienia na jadące na czołówkę autobusy. Tryb najczęściej wybierany przez turystów
OK, trochę ponarzekałem, teraz kilka ciekawostek. Musicie przewieźć 200 balonów? Na skuterze to nie problem!
Trzeba jechać całą rodziną na zakupy albo do szkoły? Żaden problem, przecież jest skuter!
Z psem na spacer? Jedziemy!
Masz kucyk, który nie mieści się pod kaskiem? Kup specjalny kask!
Problemy z chodzeniem po wypadku? Przywiąż kulę do motocykla! To akurat nasz motocykl i nasza kula :)
I kilka informacji praktycznych na temat samej jazdy motocyklem po Wietnamie.
Wynająć czy kupić motocykl
Jechaliśmy z nastawieniem, że kupimy motocykl w Hanoi i sprzedamy na południu Wietnamu. Na grupach na FB znaleźliśmy informacje, że to najbardziej opłacalna opcja. Kupuje się motocykl (Honda Wing) za 200 dolarów i sprzedaje na południu za 150. Idealny interes, 50 dolarów za 3 tygodnie jazdy! Nic z tego, objeździłem 10 różnych Hond (a w zasadzie ich chińskich podróbek) w przedziale 200-250 dolarów i każdą bałbym się wyjechać 100km za miasto. Nie hamowały, nie przyspieszały, nie działały kierunkowskazy. Tragedia.
Żeby nie tracić czasu na bezsensowne poszukiwania postanowiliśmy motocykle wynająć. Wzięliśmy je z wypożyczalni Style Motorbikes (polecam tego allegrowicza). Pierwsza jazda testowa i pierwszy szok – te motorki mogą jednak i przyspieszać i hamować. Wynajem to była najlepsza decyzja, motocykle były wyposażone w stelaże na bagaż, dostaliśmy linki, uchwyty do telefonów, mapę Wietnamu ze wskazówkami, tylko wsiadać i jechać. Cena 180 dolarów za 3 tygodnie za sztukę. Jeśli macie swoje kaski to zabierzcie je ze sobą, te w Wietnamie to straszna chińszczyzna rozpadająca się w dłoniach.
Honda Win, Espero, Kitafu – jak się z nimi obchodzić
- Najważniejsze to zabrać ze sobą srebrną taśmę McGyvera, mi w czasie jazdy odpadła tylna lampa i urwało się lusterko. 3 min i naprawione.
- Kolejna rzecz – zmiana oleju. Może to się wydać dziwne, ale trzeba go wymieniać co 500 km (słownie pięćset!). Pomimo, że nasze sprzęty miały mały przebieg to przy każdej wymianie olej wylewał się czarny jak smoła. Sama wymiana (razem z olejem) to koszt około 15zł.
- Spalanie na tyle niskie, że nawet nie wiem jakie. Do tego równie niska cena paliwa.
- Motocykle nie hamują, zwłaszcza przód. Po jakimś czasie można się do tego przyzwyczaić.
- Zmiana biegów w górę piętą! Jak w chopperach :) Swoją drogą rewelacyjny wynalazek.
- Uwaga na gorące wydechy, można się zdziwić, nie są osłonięte nawet kawałkiem ochronnej blachy.
Gdzie znaleźć ciekawe trasy
Najwięcej informacji znajdziecie na stronie www.vietnamcoracle.com, nie tylko o samych trasach, ale i ogólnie o Wietnamie. Generalnie to chyba najlepsze miejsce do rozpoczęcia planowania wyjazdu. Ja mogę polecić Babe Lake, wodospady Ha Giang, Ninh Binh i wyspę Cat Ba. Najładniejsza była chyba droga z Cao Bang do Ha Giang, odradzam natomiast drogę z Cao Bang do Lang Son, jest bardzo niebezpieczna przez setki jadących nią ciężarówek.
Czy potrzebne jest międzynarodowe prawo jazdy
Tego akurat chyba nikt nie wie, nawet wietnamscy policjanci. Na stronie polskiego MSZ znalazłem informację, że Wietnam akceptuje polskie prawo jazdy. Na miejscu, podczas sprawdzania dokumentów po wypadku policjant spytał czy mamy prawa jazdy i… czy są ważne w Wietnamie. Powiedzieliśmy, że oczywiście są ważne, a on nigdzie tego nie sprawdzał.
Jak jeździć, żeby nie zginąć
Jazda w Wietnamie (szczególnie w mieście) nie przypomina, tego co możemy doświadczyć w Polsce. To jeden wielki chaos, w którym my próbowaliśmy nie zginąć, a który dla Wietnamczyków był normalnością. Setki skuterów, piesi, uliczni sprzedawcy, do tego trąbienie, przy którym trudno się skupić na jeździe.
Najważniejsze to jeździć powoli, ale zdecydowanie. Powoli to znaczy w mieście 30-40 km/h, poza miastem 50 km/h, zdecydowanie to znaczy, nie zatrzymywać się na środku skrzyżowania, jeśli rozpoczęło się jakiś manewr to trzeba go zakończyć. Dlaczego? Kierowcy widząc, że przecinam skrzyżowanie zakładają, że będę jechał cały czas z tą samą prędkością i omijają mnie z tyłu, dosłownie na centymetry. Jeśli się zatrzymam, być może zabraknie im tych kilku centymetrów i wypadek gotowy.
Kolejna ważna rzecz – kierowcy samochodów włączający się do ruchu nawet nie zwalniają przed manewrem, ani nie upewniają się, że droga jest wolna. Istnieje po prostu niepisana zasada, że większy pojazd ma zawsze pierwszeństwo.
Jak już wcześniej wspomniałem kierowcy dążą do tego, żeby wyprzedzić innych, nawet jeśli jadą z tą samą prędkością. Jeśli jest to ciężarówka lepiej ustąpić już na samym początku, tak czy inaczej nas wyprzedzi, to tylko kwestia czasu.
To chyba tyle, wystarczy pamiętać o tych kilku podstawowych zasadach i można cieszyć się jazdą.
David Pham says
2019/03/02 at 14:02Dear blogzpodrozy.pl
We are a motorbike rental company in Hanoi Vietnam.
We are looking for cooperation partners.
We look forward to sending price lists and the types of vehicles we have for you to consider.
Please provide us with your email or contact us at: +84936345123
Best Regards
Best Regards
David Pham
Gia Hưng Motorbike Manager
———————————————————————
Gia Hưng Motorbike Rental Agency
Address: 41 Ngo Huyen street , Hoan Kiem District, Hanoi.
Hot-line : + 84 936345123
+ 84 4 66618489
Email: motorbikerentalagency@gmail.com