blogzpodrozy.pl

Polacy na wakacjach

Czasem mam wrażenie, że my, jako Polacy jesteśmy bardzo specyficzną grupą urlopowiczów. Podczas każdego zagranicznego wyjazdu spotykam się ze śmiesznymi a czasem nawet żenującymi sytuacjami, których uczestnikami są nasi rodacy. Przykład? proszę bardzo, będzie nawet kilka :)

Lotnisko w Stambule, kolejka do kontroli bagażu podręcznego, a w niej dziesiątki osób. Kolejka się nie posuwa dalej bo… podróżna kłóci się z obsługą lotniska twierdząc, że ona butów do kontroli zdejmować nie musi. Oczywiście każdy może mieć swoje poglądy, problem w tym, że podróżna kłóciła się w swoim ojczystym języku a obsługa lotniska nie znała nawet jednego słowa po polsku.

Jak już jesteśmy przy barierach językowych, przypomniała mi się historia z chorwackiej knajpki, w której grupka Polaków chciała zamówić obiad. Siedząc obok, chcąc nie chcąc wszystko słyszałem. Zaczęło się tradycyjnie od zamawiania piwa:
[turysta] – Piwo i juice
[kelner] – Piwo? What kind of juice?
[turysta] – No beer i juice. together
[kelner] – eeee?
[turysta] – mix!
Radość z powodu znalezienia słowa-klucza „mix” szybko przerodziła się w złość po pierwszym łyku piwa. Tekstu „k….wa, kompot zrobiłeś?” kelner oczywiście nie zrozumiał ;)
Po piwie przyszło do zamawiania obiadu, najbardziej obrotny z grupki zaczął zbierać zamówienie od reszty znajomych a później przekazał je kelnerowi. Poszło nawet szybko, prawie wszyscy zamawiali kurczaka z frytkami więc wystarczyło krótkie zdanie: „chicken i frytki” i pokazanie czterech palców. Problem pojawił się przy ostatniej z turystek:
[turystka] – to ja wezmę… krewetki
[turysta] – krewetki? jak ja mu k…..wa powiem że chcesz krewetki?!
[turysta do kelnera] – i raz krewetki
[kelner] – krewetki? sorry, I don’t understand
[turysta] – KRE-WE-TKI
[kelner] – ???
[turysta] – no nie rozumiesz? no krewetki, kalmary, kraby
[kelner] – ???
[turysta] – no dobra, chicken i frytki

:) :) :)

To tyle o problemach komunikacyjnych, teraz może coś o zakazach, przecież wiadomo, że te za granicą nas nie dotyczą :)

Podziemia Watykanu, grób Papieża, wszędzie informacje o zakazie fotografowania, Straż Papieska pilnująca przestrzegania zakazu. Nagle głos z tyłu: „Ty go zagadaj a ja zrobię zdjęcie spod kurtki”.

Chorwacja, Park Narodowy Jeziora Plitwickie, wszędzie zakazy kąpieli. Podchodzimy do jednego z jezior a tam kąpiąca się rodzinka i tekst: „Krystyna rób zdjęcia, ale zimna woda!” :)

Oczywiście sam również nie jestem bez winy i kilka małych grzeszków na sumieniu mam. Teraz po latach mnie to śmieszy ale kiedyś jadąc przez jedną z chorwackich miejscowości wkurzyłem się na kolesia na skuterze, który zajechał mi drogę i musiałem ostro hamować. Wcisnąłem klakson, otworzyłem okno, wystawiłem głowę i przez 30 sekund kląłem w języku Mickiewicza, dokładnie tłumacząc co bym z nim zrobił i gdzie mu wsadził skuter… Nie jestem z tego dumny, no ale cóż…

A Wy macie jakieś ciekawe historyjki z podróży?