blogzpodrozy.pl

Długi weekend – Kościelisko i Zakopane

Ja w górach… ci, którzy mnie znają dziwią się pewnie tak samo jak i ja, ale to prawda. Długi weekend spędziłem w okolicach Zakopanego, wyjazd był męczący i intensywny, ale bardzo przyjemny.

Pojechaliśmy grupą dwudziestoosobową, więc już samo to zwiastowało, że będzie dobrze. Pierwszy dzień po przyjeździe zarezerwowaliśmy na Dolinę Kościeliską:

Warto wspiąć się po stromych, kamiennych schodkach do Jaskini Mroźnej. Ponad 550 metrów długości i 6 stopni ciepła (przez cały rok). Żeby ją przejść czasem trzeba się mocno schylić, czasem wygiąć w chińskie osiem, ale warto.

Drugiego dnia postanowiliśmy zdobyć Dolinę Pięciu Stawów, wchodząc od strony Wodogrzmotów Mickiewicza. Niestety trochę zaskoczyła nas ilość śniegu i w 2/3 drogi połowa z nas postanowiła zawrócić (w tym ja).

Trzeciego dnia kolej padła na Kasprowy Wierch, chociaż słowo kolej jest nie na miejscu. Zamiast kolejką linową postanowiliśmy normalnie wejść na szczyt.

Czwarty dzień to zwiedzanie Zakopanego i wjazd na Gubałówkę (już nam się nie chciało chodzić). Niestety był taki tłok i tyle straganów, że nawet nie chciało mi się wyciągać aparatu…

Podsumowanie

Wyjazd był naprawdę udany, dużo chodzenia po górach, a wieczorami piwo przy ognisku. W samym Zakopanem byłem (chyba) drugi raz, miasteczko byłoby bardzo ładne, gdyby nie ilość straganów na Krupówkach i Gubałówce. Rozumiem kawiarnie i restauracje, ale stragany z tandetą, sklepy, reklamy i billboardy tylko niszczą klimat tego miejsca. To co się dzieje na Gubałówce, przechodzi ludzkie pojęcie. Tatry widać tylko z tarasu widokowego, w każdym innym miejscu widok zasłaniają stragany. Można zjeść kebab, przejechać się quadem, kupić fotel do masażu, pistolet na wodę, pamiątki „made in china”. Sklepiki z rękodziełem i typowo górskimi pamiątkami stanowią może 5% wszystkich straganów. „Najfajniej” wyglądały maskotki z Czesiem z Włatców Móch, idealna pamiątka z gór ;)

Jedzenie

Ciężko mają wegetarianie w góralskich karczmach, oj ciężko… Na szczęście prawie wszędzie są pierogi ruskie, smażone oscypki z żurawiną, albo placki ziemniaczane, ale ile można jeść to samo.

Polecam: Karczmę Przy Młynie, pyyyyszne jedzenie, miła atmosfera, za oknem młyńskie koło. Dziewczynom podobał się kelner, podobno bardzo przystojny. Ja skupiłem się na pierogach z bobem i grzybami.

Nie polecam: Karczmy Polany w Kościelisku, nie pomogły jej nawet Kuchenne Rewolucje. Godzina czekania na jedzenie, przez którą można policzyć wszystkie plamy na obrusie, do tego średnie jedzenie. Nie.

Transport

Jestem pod wrażeniem prywatnej komunikacji w Zakopanem i okolicach. Wszędzie można dotrzeć busikami, które jeżdżą co kilkanaście minut. Cena biletu na trasie Kościelisko-Zakopane to 3 zł.

To tyle.  Następny wyjazd do Zakopanego na pewno zaplanuję w zwykły weekend, a nie „przedłużony”. Za dużo ludzi, za głośno, za drogo.

Galeria zdjęć z wyjazdu